Piątek 11 kwietnia.
Zakupiłam swoją jedną z bardziej lubianych kaw,
Zasiadłam na peronie, oczekując pociągu...
Podróż pociągiem minęła
szybko
miło
spokojnie
z pięknym widokiem
Lotnisko Stansted zatłoczone (jak zawsze)
Ryanair beznadziejny (jak zawsze)
Ale kto by to analizował
Ważne, że o 16:00 dotarłam do Wawy :)
Ryanair beznadziejny (jak zawsze)
Ale kto by to analizował
Ważne, że o 16:00 dotarłam do Wawy :)
a potem na Mazury...
Doborowe towarzystwo,
Tańce,
Grillowanie,
Nurkowanie,
Kajakowanie,
Odpoczywanie...
i tak do niedzieli...
a w niedziele...
dotarłam na Śląsk
gdzie
rodzina moja
przyjaciele moi
i serce moje...
Pyszny obiad, który przygotowała moją Przyjaciółka
Moja mała Ruda
a to na dokładkę...
fragment już nie mojego pokoju,
a mamowego pierdolnika :P
I tak oto sama nie wiem jak, gdzie i kiedy cudowny weekend dobiegł końca
A ja wsiadłam do samolotu
i wróciłam na angielską ziemię...
Tęskno mi...
o jak pięknie na Mazurach! dawno tam nie byłam!;)
OdpowiedzUsuńfajny oobiad:D hehe D: