poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Waw + Mazury + K-ce = jeden weekend...

Piątek 11 kwietnia.
Zakupiłam swoją jedną z bardziej lubianych kaw,
Zasiadłam na peronie, oczekując pociągu...

Podróż pociągiem minęła
szybko
miło
spokojnie
z pięknym widokiem

Lotnisko Stansted zatłoczone (jak zawsze)
Ryanair beznadziejny (jak zawsze)
Ale kto by to analizował

Ważne, że o 16:00 dotarłam do Wawy :)
a potem na Mazury...

Doborowe towarzystwo,
Tańce,
Grillowanie,
Nurkowanie,
Kajakowanie,
Odpoczywanie...
i tak do niedzieli...





 a w niedziele...
dotarłam na Śląsk
gdzie 
rodzina moja
przyjaciele moi
i serce moje...

 Pyszny obiad, który przygotowała moją Przyjaciółka


 Moja mała Ruda
a to na dokładkę...
fragment już nie mojego pokoju,
a mamowego pierdolnika :P


I tak oto sama nie wiem jak, gdzie i kiedy cudowny weekend dobiegł końca
A ja wsiadłam do samolotu
i wróciłam na angielską ziemię...

Tęskno mi...

1 komentarz:

  1. o jak pięknie na Mazurach! dawno tam nie byłam!;)
    fajny oobiad:D hehe D:

    OdpowiedzUsuń